wtorek, 2 września 2014

Chapter 5

,,I nie mówisz ,,dobranoc"
I nie mogę przez to usnąć ..."

rozdział dedykowany mojej biednej kochanej Adze ♥
trzymaj się słonko, dużo zdrówka <3




*oczami Luke`a*
-Zaczekaj na mnie w moim gabinecie, zaraz przyjdę. – rzucił John podpisując jakieś papiery.
-Ok. – pokiwałem głową i ruszyłem do gabinetu mężczyzny. Coś mi tu nie pasowało.
Od dwóch dni chodził jakiś zmartwiony, cichy, podenerwowany.
I obawiam się, ze wiem co jest tego powodem. Przebywanie samemu w jego biurze jest świetną okazją do tego, żeby się przekonać czy mam rację.
Wszedłem spokojnie do gabinetu, ale zaraz po zamknięciu drzwi zacząłem poszukiwania.
Biurko, tylko jakieś papiery. Teczki, szuflady.
Jedna, nic. Druga, nic. Trzecia, stosy papierów i koperty. KOPERTY.
Dwie. Podobne, jedną poznałem. Ta którą Jack mi pokazywał, ze zdjęciami tej jego córki.
Wziąłem do ręki drugą. Też bez adresata. Ale jest coś napisane.
Czas leci, Fitz.
Tylko tyle. Cholera.
-To za chwilę przyjdę i podpiszę resztę. Ale muszę najpierw przeczytać więc i tak mi to trochę zajmie.  –usłyszałem głos Johna blisko drzwi. Drastycznie blisko. Szybko wrzuciłem obydwie koperty do szuflady. To jeszcze nie koniec.
Pędem ruszyłem do krzesła na którym zdążyłem usiąść niemalże w tym samym momencie, w którym John wszedł do środka.
Dam mu szansę żeby sam mi powiedział co jest w tej kopercie. Chociaż co do jednego mam pewność, to przez nią John chodzi jak struty.
-Już, Luke, wybacz, że czekałeś. – mruknął pod nosem podchodząc do biurka i siadając.
-Nie ma problemu, John.
-Więc tak. Te papiery – przekazał mi jakieś dokumenty. – trzeba dowieźć do Hale Corporation, to na drugim końcu miasta. Mają to podpisać i zrobić sobie kopię, oryginały wracają do mnie.
Oprócz tego, trzeba załatwić sprawę z kilkoma dostawami i chciałbym, zebyś się tym zajął. –wręczył mi kolejny plik jakichś papierów.
Pokiwałem głową na znak że rozumiem.
-I to by było wszystko. – powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
-Spoko. A… Co w końcu z Bricksem? Odzywał się? – zapytałem niby mimochodem, ale śledziłem uważnie jego reakcję.
Spiął się trochę, ale zaraz skupił się na układaniu dokumentów.
-Nie. Chyba miałeś rację, da sobie spokój. – wzruszył ramionami, ani na chwilę nie patrząc na mnie.
Czyli ukrywasz to, ała, okej.
I tak się dowiem co kombinujesz.
-To dobrze, przynajmniej nie wpakujesz się znowu w żadne gówno, które by tylko pogorszyło twoją sytuację. – powiedziałem celowo.
-Taa. – mruknął udając wielce skupionego na dokumentach. Oh, okej.
Wyszedłem bez słowa z gabinetu.                            
Jeszcze zobaczymy.

*oczami Caroline*
Byłam nieźle zmęczona, ale skoro obiecałam sobie, że coś zmienię i będę pływać, to tak zrobię.
Przebrałam się szybko i ruszyłam do wody.
 O Boże jak ja dawno nie pływałam. Zapomniałam już jakie to uczucie.
Odprężyłam się pod wpływem wody. Pływając spędziłam dobre dwie godziny.
Nie myślałam o tym, co dzieje się w moim życiu. Czyli jednak to prawda, że sport jest jak terapia.
W moim przypadku przynajmniej działa. Odprężona usiadłam na brzegu basenu i odetchnęłam głęboko. Czułam się lżejsza w każdym możliwym sensie.
Sam fakt, że bylam tutaj sama poprawiał mi humor. Nikt mi nie przeszkadzał, miałam święty spokój.
Wstałam i poszłam do szatni. Zdecydowanie jest tu za chłodno jak na mój gust.
Szybko otuliłam się ręcznikiem i wyjęłam z szafki moje ubrania.
Nagle usłyszałam jakiś trzask, czy może huk, nie wiem.
Przestraszyłam się, nie powiem. Ale w końcu jak długo basen może pozostać pusty?
Jednak po tym dźwięku nie usłyszałam już nic więcej. Żadnych kroków.
-Halo? – zawołałam.  Nic. – Ktoś tu jest?
Znowu głucha cisza.
Chyba nie dość ze mam halucynacje, to jeszcze urojenia.
Rozejrzałam się jeszcze, ale gdy nic nie zobaczyłam ani nie usłyszałam, to odpuściłam i szybko przebrałam się w swoje ubrania.
Przesuszyłam odrobinę włosy i zmierzałam do wyjścia. Powitały mnie na oścież otwarte drzwi. To dlatego było tak zimno, jest już wieczór.
Zamknęłam za sobą drzwi i wsiadłam do samochodu. Znowu usłyszałam trzask. Cholera jasna, jestem aż  tak zmęczona że mam omamy?
Rozejrzałam się wokół. W kij ciemno. Nigdzie żywego ducha. Muszę odpocząć zdecydowanie. Zaczęłam cofać.
Zerknęłam w tylne lusterko i wjechałam na drogę.
*oczami Luke`a*
-Pojebało Cię, Hemmings. – pokręcił głową Michael.
-Pomożecie czy nie? – zapytałem zrezygnowany.
-Ja idę. – Calum wstał. Kiwnąłem mu głową.
-A co powiesz , jak ktoś Cię złapie? – Clifford zmarszczył brwi.
-Nikt mnie nie złapie, w razie czego powiem, że John mnie wsyłał po jakieś dokumenty.
-A jak to John Cię złapie? – dalej patrzył a powątpiewaniem.
Przewróciłem oczami.
-To wtedy zapytam go wprost co jest grane.
-A właściwie to po co w ogóle tam idziemy?
-Kurwa Clifford, pomagasz, albo nie. – warknąłem.
-Dobra, dobra. – uniósł dłonie w górę w geście kapitulacji. – Ale chcę wiedzieć po co Ci to.
Zignorowałem go.
-Ashton? – spojrzałem w kierunku chłopaka.
-O czym my w ogóle gadamy? Ja jestem gotowy do wyjścia od momentu gdy powiedziałeś: ,,jest sprawa”.
Za to go kocham.
-Dobra, idziemy.
-Ale ja chcę wiedzieć na chuj się tam pchamy. – marudził dalej Michael. Czemu on musi tyle myśleć?
Po kilkunastu minutach zbywania Michaela, byliśmy pod biurem Johna.
Co właściwie robiliśmy? Chcę wiedzieć co było w tej kopercie.  I w ogóle co się dzieje, co zamierza.
A jedyna okazja do tego, żeby się przekonać co jest grane, to wejść do biura późnym wieczorem, gdy wszystko jest pozamykane. Ale mam klucze od Johna. Wiem, świństwo że to wykorzystuje.
-Hemmo, kurwa, w tym momencie chce wiedzieć co jest grane, inaczej nie wejdę! – Clifford stracił cierpliwość.
-Dobra.- westchnąłem. – Chcę sprawdzić co się dzieje, bo zauważyłem, że coś jest nie tak. Ktoś go szantażuje, chcę wiedzieć co on ma zamiar z tym zrobić. Więc szukamy wszystkiego, co wyda się podejrzane. Ale BEZ bałaganu, dotarło, Hood? – spojrzałem wymownie na chłopaka.
-Jak zawsze, Luke. – kiwnął głową. O Boże, byleby nie ,,jak zawsze” bo to będzie jeden wielki rozpiździel.
Michael tylko wzruszył ramionami, więc chyba zaakceptował taką wersję. A Ashtonowi to było obojętne.
Miałem wyrzuty sumienia, ale cholera jasna, traktuję Johna jak drugiego ojca i nie chcę, żeby pakował się znowu w jakieś gówno z powody tej małej.
Jak najciszej się dało wemknęliśmy  się do środka i do gabinetu Johna. Żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń ewentualnych przechodniów, używaliśmy tylko słabych latarek.
Rzuciłem się sam do biurka i do trzeciej szuflady. Chłopaki przeszukiwali szafy.
Wyciagnąłem kopertę. W środku były zdjęcia. Mogłem się tego spodziewać. Tylko czemu mi tego normalnie nie powiedział?
Jedno ze zdjęć przykuło moją uwagę. To zdjęcie z dnia, kiedy widziałem ją w parku, gdzie biegł za nią ten facet.
Cholera jasna, zdjęcie jest wykonane z małej odległości. Przyjrzałem się lepiej okolicy za nią. To niedaleko miejsca, gdzie my byliśmy. Kurwa przeciez tam nikogo nie było. Na drzewach siedział pojebaniec?
Odłożyłem wszystko na miejsce i zacząłem sprawdzać biurko. Dokumenty, przelewy, foldery.
Zaraz. Jakaś broszurka dotycząca przetargu w jakiejś firmie.
Cholera. To nie o niej mówił Jack, gdy wspominał czego chce od niego Bricks?
Ja pierdole, on naprawdę się w to pakuje…
-Macie coś? – rzuciłem do chłopaków.
-Ja mam tylko jakąś dokumentację lekarską, czy jakieś inne gówno… - mruknął Michael.
Co?
-Dawaj. – rzuciłem i wziąłem od niego teczkę. Rzeczywiście wyglądało jak jakieś dokumenty szpitalne czy coś.
Otworzyłem teczkę.
Pacjent: Caroline Fitz
Urodzona bla bla bla
Rodzice bla bla bla
PESEL bla bla bla
Psycholog Mary Jane Foster bla bla bla
Zaraz, psycholog? Przekartkowałem. Daty wizyt. Ta mała chodziła do psychologa.
Z tego co widzę, to hm, Caroline, nie była łatwym pacjentem.
Tylko po co to Johnowi?
Zamknąłem teczkę i kazałem ją odłożyć Michaelowi na miejsce.
To mało, ale przynajmniej mniej więcej wiem co się dzieje.
-Kurwa jakie to nudne. – jęknął Calum.
-Racja, same umowy, przelewy, dokumentacje…. Nic ciekawego. – Irwin wstał z podłogi.
Westchnąłem. Mało, ale trudno.
-Dobra, zbieramy się. – wstałem i rzuciłem okiem czy wszystko wygląda tak, jak to zastaliśmy. Po uporządkowaniu rejonu Caluma (czemu mnie to nie dziwi) wyszliśmy z budynku.

*oczami Caroline*
-Ostatnio odgoniłem z sześciu kumpli. – skrzywił się Max.
Parsknęłam śmiechem. Właśnie mieliśmy z Maxem i Hayley jeden z naszych wieczorów z gadaniem o głupotach przy piwku (Max) i słodyczach (ja i Hayley).
-Czemu mi to robisz? A nóż, poznałabym jakieś przystojnego pasjonata informatyki. – zaśmiałam się biorąc sobie piwo cytrynowe.
Rozmawialiśmy akurat o tym, że kilka osób z jego zajęć chciałoby, żebym im też robiła zdjęcia do ich projektów.
-NO WŁAŚNIE. – mruknął celowo Max, ale zaraz się roześmiał.
-Nie dajesz mi szansy na poznanie fajnego chłopaka. – wywinęłam dolną wargę.
-Już znasz fajnego chłopaka, halo! – zawołał śmiejąc się jednocześnie.
-Dobra dobra. – mruknęłam ze śmiechem. – Hay, a jak tam ten twój mega przystojny, anielski, seksowny, niesamowity…
-Ashton? – wpadła mi w słowo wywołując u mnie i Maxa śmiech.
-Tak.
-Cóż, wtedy w sklepie dałam mu swój numer, trochę pisaliśmy, rozmawialiśmy kilka razy. Jest słodki. – rozpływała się jak to ona.
-Jak słowo daję, jestem zazdrosny. – prychnął Max.
Uwielbiałam spędzać z nimi czas. Znaliśmy się kilka lat, ale byliśmy dla siebie nawzajem jak rodzina.
Może dlatego, ze każdy z nas miał swoją, hm, przeszłość.
Ja ojca, Hayley straciła rodziców w wypadku, a Max wyniósł się z domu jako nastolatek. Wychowywał się w patologicznej rodzinie.
Chyba to nas zbliżyło. Stopniowo sami stworzyliśmy rodzinę między sobą. Jak rodzeństwo. Święta spędzaliśmy razem.
Przez ten cały czas, tylko raz pojawiłam się w domu na święta i tylko dlatego, że moja ciocia mnie o to błagała.
Dlatego też dawno pokonaliśmy bariery w naszych rozmowach. Gadaliśmy luźno między sobą o wszystkim.
Max na szczęście od czasu kolacji, nie zachowywał się inaczej.  To znaczy w inny sposób niż przyjacielski.
Więc z ulgą mogę stwierdzić, że lepiej już dawno nie było.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Byłam zaskoczona, bo jedyni goście, których bym się spodziewała siedzą obok mnie.
Otworzyłam drzwi.
-Dobry wieczór, znów się spotykamy. – dobrze znany mi dostawca poczty kwiatowej stał w drzwiach z małym bukietem w ręku.
Co do cholery?
-Nie. – jęknęłam cicho, na co mężczyzna się zaśmiał.
-Spodziewałbym się raczej radości. – puścił mi oczko.
Pokiwałam tylko głową i odebrałam od niego kwiaty i pożegnałam go.
CHOLERA JASNA, NO.
Czemu mój ojciec jest tak uparty? Do czego on zmierza?!
Wsunęłam dłoń między łodygi w poszukiwaniu liściku. Pewnie jak zwykle nic.
Jakież było moje zdziwienie, gdy napotkałam palcami karteczkę.
Pośpiesznie ja wyciągnęłam i otworzyłam.
,,Ludzie lubią zaskakiwać, ranić i wracać”

Co?
Mojemu ojcu chyba odbiło na starość.
Weszłam do salonu z irytacją.
Od razu powitały mnie pytające spojrzenia Hayley i Maxa.
-Mój ojciec jest pojebany. – wycedziłam tylko i cisnęłam kwiatami do kosza. Nawet nie siliłam się na wychodzenie z domu.
-Skąd wiesz ze to od niego? – spojrzał na mnie Max.
-A kto twoim zdaniem mógłby to robić? I pisać takie liściki? – rzuciłam karteczkę na blat stołu.
-Od razu rzucili się do niej, wyrywając ją sobie  z rąk.
-,,Ludzie lubię zaskakiwać, ranić i wracać” … Co kurwa? – mruknął Max.
- Odbija mu. Chyba musieli bo wyszkolić nieźle w tym więzieniu. – mruknęłam bardziej sama do siebie.
To miało być wredne i właściwie z nadzieją, ze podczas pobytu w więzieniu dostał nauczkę i nie mówię tu tylko o konieczności odsiedzenia wyroku.
Ale zamiast tego poczułam niepokój, że naprawdę coś złego go spotkało.
Ironia. Powinnam go nienawidzić.
-Co to ma niby znaczyć? Że wraca? Czy ze żałuje? Czy co? – Hayley rozumiała z tego tyle samo co ja.
-Nie obchodzi mnie to. – syknęłam i wyrwałam kartkę z jej dłoni i ją też umieściłam w koszu.
Na dodatek zaprzeczyłam sama sobie. Byłam cholernie ciekawa i tak samo cholernie się bałam.
To by było na tyle, jeśli chodzi o mój dobry humor.





_________________________________________________

Hej kochane c;
Jak po pierwszym dniu szkoły?
Trzymacie się? :D
Ja na razie daję radę, zobaczymyyyyyy :)


domyślam sie, że Was wkurwiam tymi liścikami, samochodem itd XD
wybaczcie, ale ja tak lubię :3
#sorrynotsorry


Luke taki bad boy, włamuje się nananana


Rozdział dedykowany mojej kochanej siostrze <3
Nie smutaj, kuruj się kochanie ♥


termin rozdziału zależy od ilości komentarzy
wybaczcie mi ;c

NAWET KROPKĘ NAPISZ, ŻEBYM WIEDZIAŁA ZE CZYTASZ <3

buziaki, trzymajcie się w szkole, byle do piatkuuu ;3
awh niallable 










7 komentarzy:

  1. NO WIĘC TAK HMMM TEN TEGO ZNÓW POWRACAM Z CAPS LOCKIEM
    JAK MÓJ DZIEŃ W SZKOLE TO MNIEJ WIĘCEJ WIESZ Z TT XD ALE SKUPMY SIĘ NA TYM CO WAŻNE I ISTOTNE A MIANOWICIE NA TYM JAKI ASHTON JEST CHOLERNIE SEKSOWNY
    TO ZNACZY JA WIEM ŻE NIE BYŁO GO TU DUŻO ALE KUWA BYŁ I TO MI WYSTARCZY BO CZTAJĄC TE DWA JEGO ZDANIA JA OD RAZU MAM PRZED OCZAMI TE JEGO DOŁECZKI CUDOWNE LOKI,UŚMIECH TE OCZY POTEM TO NAGRANIE W RĘCZNIKU I.......YOU KNOW
    ALE WGL TAG TAG TAG TAG DZIĘKUJĘ ŻE JEST HEMMINGS!
    JA JUŻ TU PIERDOLCA DOSTAWAŁAM BEZ NIEGO W POPRZEDNIM ROZDZIALE
    LUKE TAKI BAD BOY TO LUBIĘ KUWA *O*
    HAHAHHAHAHA CALUM ♥♥♥
    NIE NO SORRY ALE JA TAK BARDZO SIĘ Z NIM UTOŻSAMIAM ŻE TO AŻ PRZERAŻAJĄCE XD JA TEŻ ZAWSZE BAŁAGANIĘ LEL <3
    PRZYPADEK?NIE SĄDZĘ!
    MICHAEL HAHHAHA JA PIEPRZE XD ON JEST GORSZY NIŻ MOJA MAMA XD
    OK WHY JOHN NIE POWIE PROSTO Z MOSTU LUKEOWI CZO SIĘ DZIEJE?
    KOCHAM TO JAK PRZESZUKIWAŁ JEGO BIURKO <3
    I TO WŁAMANIE SIĘ DO JEGO BIURA >>>>>>>>>>>>>>>>>
    JEZU JAK TY TO ROBISZ,ŻE PISZESZ TAK CUDOWNIE I ZAJEBIŚCIE,A KAŻDY TWÓJ ROZDZIAŁ JEST PIERDOLONĄ PERFEKCYJNĄ PERFEKCJĄ?
    IDK
    WGL BOŻE CÓŻ ZA #EMOTIONS JAK TY BYŚ MNIE TERAZ WIDZIAŁA I TĄ MOJĄ PODJARKĘ *o*
    TAK BARDZO CI DZIĘKUJĘ KOCHANIE ŻE DODAŁAS JUŻ DZISIAJ I SPRAWIŁAŚ,ŻE TEN DZIEŃ STAŁ SIĘ KUWA LEPSZY I BĘDĘ MOGŁA IŚĆ SPAĆ SZCZĘŚLIWA I ZE NIECZYSTYMI MYŚLAMI Z IRWINEM TAG
    BOŻE CZO JA PISZĘ? O,O
    WGL TAK JAKBY ZACZYNAM LUBIĆ MAXA
    ALE MAROLINE DALEJ NIE KUWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    NO BO FAJNIE ŻE DALEJ SĄ TYLKO NA BAZIE PRZYJACIELE PO TEJ KOLACJI,A JUŻ SIĘ BAŁAM ŻE BD CHCIAŁ CZEGOŚ WIĘCEJ
    MA PLUSA ODE MNIE
    NO I LUBIĘ JEGO TEKSTY HAHAHAHHAHAHAHA JEST TAK CHOLERNIE SKROMNY <3
    BOŻE HAYLEY <333 >>>>>>>>>>
    O KUWA MIEĆ NUMER ASHTONA CZY TY WIESZ CO TO JEST?! MATKO WYGRAŁA KUWA ŻYCIE! JEZU PISZE O NIEJ I O NIM Z TAKIM ZACIESZEM,ŻE TROCH ĘBARDZO MNIE TO PRZERAŻA XD
    ALE KUWA NO ONI SĄ DLA SIEBIE IDEALNI!!!!!!!!1
    TO ZNACZY NIE TAK JAK JA I ON ALE PRAWIE
    JEZU ALE FANGORLING Z MOJEJ STRONY O,O
    DOBRZE ŻE NIKT Z MOJEJ NOWEJ KLASY MNIE TERAZ NIE WIDZI LEL BO NIE MIAŁABYM ŻADNYCH ZNAJOMYCH XD
    WGL OPIS ASHTONA W TYM ROZDZIALE >>>>>>>>>>>
    EJ KUWA NORMALNIE SAMA BYM LEPIEJ GO NIE PRZEDSTAWIŁA,OPISAŁAŚ GO TAK BARDZO Z MOJEJ PERSPEKTYWY XD
    OK TE KWIATY TEŻ PEWNIE SĄ OD TEGO CHOLERNEGO BRICKSA CZY JAK TAM SIĘ PISZE JEGO NAZWISKO
    WKURWIA MNIE JUŻ -,-
    NO I PEWNIE WYSŁAŁ KOGOŚ NA TEN BASEM
    POWIEM CI ŻE SRAŁAM BO MYŚLAŁAM ŻE KTOŚ JEJ TAM WEJDZIE I COŚ JEJ ZROBI O,O
    A MAYBE TO TEN KOGO GRA POSEYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY ? <3
    MOŻE ON PRACUJE DLA BRICKSA ? O,O
    JEZU JAK ZWYKLE PO TWOICH ROZDZIAŁACH-MILION PYTAŃ ZERO ODPOWIEDZI -,- TO JUZ GORZEJ NIŻ PRETTY LITTLE LIARS O,O
    JEJU WGL KOCHAM HEMMINGSA W TYM FF *o*
    TZN JA GO OGÓLNIE KOCHAM NO BO HALO TO JE LUKE PIEPRZONA PERFEKCJA HEMMINGS JEGO NIE DA SIĘ NIE KOCHAĆ
    NO ALE TUTAJ JEST TAKI VBQJFVCdjubsweqkbnekqnkbwqnvklnvneqwkjNBENKVJ *O*
    BRAK MI KUWA SŁÓW A JESTEM NA HUMANIE !
    OK SIĘ ROZPISAŁAM A CHCE MI SIĘ JUŻ SPAĆ SOŁ
    NA KONIEC OCZYWIŚCIE TEKST W KTÓRYM JESTEM ZAKOCHANA JEZU <3
    "-O czym my w ogóle gadamy? Ja jestem gotowy do wyjścia od momentu gdy powiedziałeś: ,,jest sprawa”.
    Za to go kocham."
    TAK JA TEŻ.
    I ZA MILIARD INNYCH RZECZY
    ALE MATKO KOCHAM TEN JEGO CYTAT LOL IDZIE NA ŚCIANĘ NIE MA BATA!
    OK SOŁ KOCHANIE
    WENY,ALE PRZEDE WSZYSTKIM CZASU NA PISANIE
    POSTARAM SIĘ BYĆ CIERPLIWA
    I W OCZEKIWANIU NA NEXTA BD JARAĆ SIĘ ASHEM-TAA TAK JAKBYM TEGO NIE ROBIŁA NA CODZIEŃ -,-
    DZIĘKUJĘ CI PO RAZ SETNY ZA TO,ŻE POŚWIĘCASZ DLA NAS CZAS I PISZESZ TAK CUDOWNE OPOWIADANIA *o*
    NO I DALEJ CZEKAM NA KSIĄŻKĘ HALO!
    Z DEDYKACJĄ FOR ME MIĘDZY INNYMI
    JESTĘ IRWINĘ
    NIEWAŻNE.....
    SOŁ MAM NADZIEJĘ ŻE W PRZYSZŁYCH BĘDZIE WIĘCEJ BOGA SEKSU CHOLERNEJ PERFEKCJI DO PIEPRZENIA ASHTORGAZMUNA IRWINA

    <33333333
    JESTĘ IRWINĘ
    <33333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział skarbie
    Kocham Cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Obiecałam, że w miarę możliwości wpadnę, no i jestem... Wiem, że trochę czasu od naszej ostatniej rozmowy minęło, ale proszę nie miej mi za złe, jestem najszybciej jak się da!
    Nie no normalnie brak mi słów, żeby choć w najmniejszym stopniu oddać ten Twój GENIUSZ! Jak można być tak kreatywnym, pomysłowym i zaangażowanym człowiekiem tworzacym takie dokładne, intrygujące, wciągające, uzależniające cuda?! ♥
    Czego byś nie napisała, jest po prostu geNiallne! Nawet podręcznik do historii Twojego wydania byłby mega ciekawy :D
    Szkoła jak szkoła, przeżyjemy, jakoś....
    Dużo weny Kochana, powodzenia w szkole, i (o ile dobrze połączyłam fakty) szybkiego powrotu do zdrowia dla siostry :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ashton <333333 o jezu mimo że był tylko chwile i powiedział jedno zdanie ale asdfghjkl <33

    Luke jaki baaaaad booooy o lel <3 tu się wkrada tam przeszukuje :D
    Calum oczywiście "jak zawsze" ahahahahah boskie to było :)
    Maroline mówię stanowcze NIE DO CHUJA PANA !!! chociaż Maxa lubię XD
    John... halooo to jest Luke przecie możesz mu powiedzieć o co cho cnie? ;o
    Rozdział świetny kochanie dziękuję za dedykację i miłe słówka to wiele dla mnie znaczy <3
    Kocham Cię nad życie <333 Twoja siostra Aga ;3 heh
    ~@dont_you_say

    OdpowiedzUsuń
  5. I w końcu komentuje. Nie mam do wszystkiego ostatnio głowy, ale ta dam jestem. :)
    Właściwie coraz bardziej podoba mi się to, że opowiadanie ma dwie perspektywy z oczu Car i Luke'a.
    Nie jest przynajmniej tak jak zawsze,że od razu się poznają i zakochują. To jest dobre i tego się trzymaj. Ale i tak liczę że niedługo się spotkają, bo czekam na roomannnssss haha.
    Coś czuję,że sama sobie zaprzeczyłam w tym komentarzu. Lol
    Nie ważne.
    Rozdział świetny.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne opowiadanie! I rozdział tez genialny;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny rozdział i mnie na przykład nie wkurzaja te lisciki;p tak tajemniczo XD
    Czekam na więcej;*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly