środa, 17 września 2014

Chapter 7

  "Życie się sypie, kiedy ktoś bardzo bliski, ktoś jak przyjaciel ma charakter dziwki."

dedykacja dla moich aniołków Jess, Agi, Weroniki, Ady i Milenki <3
dziękuje za pamięć i poprawienie mi humoru, za wszystkie miłe słowa i życzenia ♥
KOCHAM WAS MOCNO ♥



*oczami Caroline*
Natrafiłam palcami na materiał. Ale pod materiałem było coś miękkiego. Przesunęłam wyżej. Miękkie, ciepłe, CIAŁO,SZYJA, BRODA, USTA.
Z mojego gardła wydobył się pisk.
Niemal natychmiast ciało przede mną mnie objęło, wywołując u mnie jeszcze większe przerażenie.
-Nie, nie, nie, proszę nie krzycz, nic Ci nie zrobię! – czyjś lekko spanikowany głos dobiegał do mnie ze wszystkich stron gdy próbowałam rozpaczliwie dostrzec coś w ciemności. Cały czas czułam ciepło ciała tego… kogoś, słyszałam jego szybki oddech i głos błagający o to, żebym się uspokoiła.
Przestałam się wiercić i krzyczeć ale moje serce w dalszym ciągu łomotało mi w piersi. Sparalizowało mnie.
-Jezu, przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć… - czyjeś ramię mnie lekko objęło, przez co się wzdrygnęłam. Nic nie mówiłam, bo wiem że jeśli otworzę usta to zacznę znowu krzyczeć albo się rozpłaczę. Jedyne czego pragnęłam to coś widzieć, a najlepiej uciec stąd.
Nagle ku mojej gigantycznej uldze ciemne światło ciemni wypełniło pomieszczenie. Odetchnęłam głośno, kamień spadł mi z serca. Od razu cofnęłam się kilka kroków i rozejrzałam się. Przede mną stał wysoki i dobrze zbudowany chłopak o nieco spanikowanym wyrazie twarzy. Gdy napotkał mój wzrok uśmiechnął się trochę zakłopotany.
-Boże, jak mnie wystraszyłeś… - jęknęłam oddychając głęboko.
-Wiem, przepraszam, naprawdę, nie chciałem. – podszedł bliżej. – Wszystko w porządku?
-Tak. – mruknęłam chociaż nadal byłam trochę rozkojarzona i wytrącona z równowagi.
-Może wyjdźmy stąd i porozmawiamy w normalnych warunkach… - uśmiechnął się niepewnie.
Pokiwałam tylko głową i z ulgą wyszłam z ciemni na jasny korytarz uczelni. O Boże, kocham światło.
Odetchnęłam głębiej.
-Naprawdę Cię przepraszam…
-Nic się nie stało, jest ok. – powiedziałam od razu siląc się na uśmiech.
Chłopakowi wyraźnie ulżyło a ja mu się przyjrzałam. Był wyższy ode mnie, miał uroczy uśmiech i ciemne włosy.
Miał na sobie koszulkę, opinającą jego hm, pokaźne mięśnie.
Szybko jednak zaprzestałam dalszego przyglądania się jego osobie, bo nie chciałam żeby zauważył jakie wrażenie na mnie zrobił.
-Więc, hm, jesteś Caroline, tak? – uśmiechnął do mnie dalej nieco zakłopotany.
-Tak. – potwierdziłam nieco zdziwiona, że mnie zna.
-Jestem Zac, Zac Holland. – wyciągnął w moją stronę dłoń, którą lekko uścisnęłam. – Jestem kumplem Maxa z zajęć.
Oh.
-I tak właściwie to… śledziłem Cię? – zaśmiał się . – Słyszałem o tych zdjęciach, które robisz. Pomyślałem, ze może mogłabyś i mnie pomóc ze zdjęciami, ale Max nie był skory do podania mi jakichkolwiek namiarów na Ciebie. – uśmiechnął się cwaniacko. – Więc dlatego tu jestem, widziałem, że wchodzisz do ciemni, dlatego tam wszedłem.
-Zgasiłeś światło? – zmarszczyłam brwi.
-Nie, jak wszedłem to było tam już ciemno. – zaprzeczył. Hm. Dziwne.
-W każdym razie mam nadzieję, że mimo, że prawie padłaś przeze mnie na zawał, to przemyślisz moją prośbę odnośnie zdjęć albo przynajmniej dasz się zaprosić na kawę czy jakiś mały spacer. – uśmiechnął się do mnie wesoło.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Naprawdę nic się nie stało.  Pewnie, nie ma problemu.
Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Pewnie, pomożesz mi, pewnie, pójdziesz ze mną na kawę albo spacer, czy pewnie, wszystkie opcje? – puścił mi oczko, na co się zaśmiałam.
-Pewnie, pójdę z Tobą na kawę, żeby obgadać jak mogę Ci pomóc. – odpowiedziałam w podobny, cwaniacki sposób jak on wcześniej.  Może i z nim flirtowałam, ale podobało mi się to. Cholerka, jest przystojny. Jego uśmiech… NIE GAP SIĘ CAROLINE.
-Dobra odpowiedź, pani fotograf. – odpowiedział śmiechem. – Hm w takim razie, kiedy miałabyś dla mnie chwilę?
-Właściwie to nie mam dzisiaj więcej zajęć, więc możemy iść na kawę teraz jeśli masz czas.
-Pewnie. – uśmiechnął się szeroko i ruszyliśmy w stronę wyjścia z uczelni rozmawiając.
               ~*~
-Więc jakich zdjęć potrzebujesz? – zapytałam biorąc łyk mojej kawy. Siedzieliśmy w kawiarni niedaleko uczelni, na tarasie.
-Ogólnie mam do zrobienia projekt związany z reklamą. Mam stworzyć coś na kształt strony reklamującej coś w stylu domu mody, czy coś. Nie znam się na tym, ale chodzi mniej więcej o coś takiego. I pomyślałem, że fajnie by było wykorzystać zdjęcia z prawdziwego zdarzenia w dobrej jakości a nie z Internetu. I pomyślałem o Tobie. Ale Max delikatnie mówiąc zbywa każdego kto jest zainteresowany twoimi zdolnościami. –zaśmiał się. – Nie chcę być wścibski, ale spotykacie się, czy coś, że tak reaguje? – spojrzał na mnie.
-Nie, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, nic poza tym. Ale może to dlatego, ze jesteśmy bardziej jak rodzeństwo i…
-…I nie chce żeby kręcili się koło Ciebie jacyś faceci, którzy na Ciebie nie zasługują. – dokończył z szerokim uśmiechem.
Parsknęłam śmiechem.
-Można to tak nazwać.
-Cóż w takim razie mam u niego przerąbane, bo sam do Ciebie dotarłem. – poruszył brwiami.
-Bez przesady. W każdym razie, mam rozumieć, ze zdjęcia musiałyby dotyczyć mody, jakichś sesji, projektów,  czy coś?
-No… chyba tak. – zrobił zdezorientowaną minę. Popatrzyłam na niego pytająco.
-No nie patrz tak na mnie, nie znam się na modzie, ja studiuję informatykę! – parsknął unosząc w geście obronnym dłonie.
Zachichotałam.
-Ok., rozumiem. Coś wymyślimy. Przejrzę to co mam, rozejrzę się i spróbuję Ci jakoś pomóc. – uśmiechnęłam się.
-Naprawdę? Dziękuję, serio, byłoby super. – uśmiechnął się szeroko.
-Nie ma problemu.
-Ale uważam, że powinnaś pogadać z twoimi wykładowcami. No wiesz, zebyś też miała jakieś korzyści z tego, że pomagasz nam. Zdjęcia i tak są świetne, wiec czemu mieliby ich nie docenić jako twojej dodatkowej pracy?
-Tak się da?
-Nie wiem jak to jest u Ciebie, ale słyszałem jak byłem na pierwszym roku, że Ci starsi studenci współpracują właśnie z wydziałem fotografii. Zdjęcia do stron, projektów i te inne duperele. No bo wiesz, u nas na początku nauki zakuwamy kody, html, systemy i tak dalej. A później tworzymy coś takiego jak teraz. A dobre zdjęcia to co innego niż coś skopiowanego z grafiki Google. 
I podobno było tak, że po prostu robiąc zdjęcia, dokumentowali tą pracę, a wykładowcy oceniali to jako pracę nadprogramową czy cos w tym stylu.
 Wow. Byłoby super. Pomagałabym, a jednocześnie czerpałabym z tego korzyści.
-Byłoby świetnie, jakby udało mi się tak zrobić. – uśmiechnęłam się.
-Spróbuj. – odwzajemnił mój gest.
-Pewnie. A co do twoich zdjęć, to daj mi trochę czasu, przejrzę to co mam, pokręcę się i coś uzbieram.
-Ok. Jakbym ja wpadł na jakiś pomysł to się do Ciebie odezwę. Właśnie, mógłbym dostać twój numer, żeby się do Ciebie dostać? I ewentualnie błagać o jakiś spacer czy kolejną kawę? – ostatnie zdanie powiedział tym swoim cwaniackim tonem.
Zachichotałam.
-Pewnie. – podałam mu numer.
-Ok., dziękuję jeszcze raz. – uśmiechnął się szeroko.
-Nie ma za co. – odwzajemniłam uśmiech i wstałam powoli zbierając się do wyjścia.
-To do zobaczenia, Caroline. – powiedział z uśmiechem i objął mnie luźno na pożegnanie. Skupiłam na chwilę uwagę na jego przyjemnych perfumach i odsunęłam się z uśmiechem.
-Cześć.
Cholerka, jest świetny.
*oczami Luke`a*
Kurwa jak gorąco. Mogłem chociaż usiąść w środku.
Siedziałem w kawiarni. Dwa stoliki ode mnie siedziała córka Johna z jakimś kolesiem. Cóż, jeśli naprawdę zerwała niedawno z tym tamtym, to szybko się zbiera.
Chociaż sądząc bo ciągłym uśmiechu na ryju tego gościa jemu się to podobało.
Jasne, flirtujcie sobie, może nawet jakiś szybki numerek, a ja tu się poprażę, no problem.
W końcu wstali. NO NARESZCIE. Poczekałem aż dziewczyna się oddali i ruszyłem spokojnym krokiem za nią.
Dzisiejszego dnia nie dowiedziałem nic nowego poza tym, gdzie jest jej uczelnia, konkretny wydział i gdzie może iść po zajęciach. Niewiele. Rozglądałem się przy okazji dookoła w poszukiwaniu jakiegoś psychola z aparatem. Ale nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek ją śledzi, czy bawi się w paparazzo.
Nie miałem najmniejszej ochoty na bawienie się w jej cień, ale jeśli to ma jakoś powstrzymać Johna przez zrobieniem głupoty, to zrobię to.
Obiecałem Johnowi, że nie będę się do niej zbytnio zbliżał, a już na pewno odzywał.
Pewnie bał się, że wygarnę tej jego kochanej córeczce, co myślę o jej traktowaniu własnego ojca.
Hm i słusznie. Pewnie bym sobie tego nie odmówił.

*oczami Caroline*
Przeglądałam właśnie zdjęcia, które miałam na laptopie. Znalazłam kilka, które będą pasowały do projektu Zaca.
Ale to nadal mało. No nic, będę musiała być czujna i zabierać aparat nawet na zakupy. Zależało mi na tym, żeby mu pomóc.
Polubiłam go.
Mój telefon się rozdzwonił. Max.
-Halo?
-Hej Caro. – uśmiechnęłam się pod wpływem jego wesołego głosu. – Co porabiasz?
-Wybieram zdjęcia dla twojego przystojnego kolegi z zajęć. –zagryzłam wargę, żeby się nie roześmiać.
Chwila ciszy.
-Co? Jakiego kolegi?
-Zac Holland. – powiedziałam celowo przeciągając i akcentując głoski.
-Przecież nie dawałem nikomu namiaru na Ciebie.
-Sam mnie znalazł. I właśnie o to chodzi, czemu nie dajesz? Jak masz mi wysyłać takich przystojniaków, to rozdawaj ten numer jak ulotki,  a nie ! – parsknęłam śmiechem.
-Ha. Ha. Ha. – rzucił z sarkazmem. – To źle, że troszczę się o twój spokój?
-Chyba o moją samotność.
-Oj Caroline. – westchnął. – W każdym razie uważaj na niego. Niespecjalnie za nim przepadam.
-Oczywiście Max. – uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Mówię poważnie, Cara. No nic. Zgadamy się jakoś jutro, co? Żeby się spotkać?
-Pewnie.
-Dobra. To na razie.
Nagle zaświtał mi w głowie pomysł. Przecież siostra mojego taty ma butik. Może pozwoliłby zrobić mi kilka zdjęć? Może ma jakieś sesje do katalogów czy plakatów? Albo ewentualnie mogłabym użyć Hayley jako modelki?
Cóż, dawno nie kontaktowałam się z moją rodziną. Chociaż fakt, ciocia Allison widziała mnie o wiele częściej niż moja matka.
Wybrałam jej numer.
-Caroline? – usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
-Cześć ciociu.
-Jejku skarbie, jak dawno Cię nie słyszałam, co u Ciebie kochanie?
-Dobrze ciociu. Tylko tak właściwie to miałabym do Ciebie prośbę.
-Pewnie.
-No bo potrzebuję kilku zdjęć związanych z modą, czy jakimiś sesjami, pokazami… A ty masz swój butik i pomyślałam, czy może mogłabym porobić kilka zdjęć? Albo może masz jakieś swoje sesje do kolekcji, ulotek…
-Caroline jeśli potrzebujesz takich zdjęć to wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj na Abbey Road, do studia fotograficznego. Wiesz gdzie to jest?
-Pewnie, miałam tam praktyki.
-To świetnie. Więc czekam na Ciebie.
-Ale co tam właściwie się dzieje?
-Robimy sesję do nowej kolekcji. – zaśmiała się.
-Jejku to super! Zaraz będę. – podskoczyłam na łóżku.
Mam cholerne szczęście.
~*~
Obskakiwałam profesjonalnego fotografa z każdej strony, starając się mu nie przeszkadzać z bytnio. Sama robiłam mnóstwo zdjęć. Modelek, kolekcji, ciuchów czekających na wieszakach.
-Caroline, skarbie! – usłyszałam znajomy głos za plecami.
-Ciociu. – uśmiechnęłam się do niej szeroko i przywitałam uściskiem.
-I jak?
-Świetnie, mam już sporo zdjęć. Dziękuję, ze pozwoliłaś mi tu przyjść. – uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
-Nie ma za co kochanie. To na zajęcia?
-Tak właściwie, to chciałam pomóc koledze i..
-Koledze? – wpadła mi w słowo. Oczy się jej zaświeciły a usta rozciągnęły się w uśmiechu. O nie.
-Tak. KOLEDZE. – podkreśliłam. Zachichotała tylko.
-Dobrze, dobrze, o nic nie pytam.  – uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
Dzięki ciociu…

*oczami Luke`a*
Ja pierdolę no.
Serio ona nie ma ciekawszych zajęć niż łażenie po jakichś sesjach zdjęciowych? Ja rozumiem, fotografia fotografią, ale cholera no.
Zanudzę się tutaj.
Dobra. Jadę pod jej dom. Tutaj i tak się nic nie zdarzy, a ja przynajmniej się trochę rozejrzę.
Po kilkunastu minutach byłem pod jej domem. Uważnie obszedłem okolicę w poszukiwaniu jakichś śladów kogoś, kto ją śledził. Nic. Może rozejrzę się w środku?
John pewnie by się wkurwił jakby się dowiedział, ze się włamałem do domu jego córki. Ale ja się nie włamię, ja tylko rzucę okiem.
Zbliżyłem się do wejścia jej domu. Nagle coś przykuło moją uwagę. Robiło się ciemno. W domu światła były pogaszone. A jednak coś mi mignęło w oknie hm, chyba salonu. Zatrzymałem się i najciszej jak umiałem zbliżyłem się do krzewów obok podjazdu. Wytężyłem wzrok i słuch. Faktycznie coś migało raz po raz wewnątrz mieszkania. Ten psychol autentycznie włamał się do jej domu! Kurwa co teraz. Jestem sam, broń w samochodzie. Narobię hałasu jeśli tam pójdę i będzie za późno. Poza tym John może mieć kłopoty jeśli zorientują się, ze chodzę za tą Caroline. KURWA MAĆ NO.
Starając się nie narobić hałasu wycofałem się do ulicy. W razie czego będę udawać przechodnia.
Wkroczyłem na chodnik z zamiarem dostania się do auta. Nagle poczułem silny ból w tyle głowy. Padłem na kolana.
Mało tego coś mnie oślepiło. Samochód?
Kurwa mać. Nie mogłem się skupić przez pulsujący ból w tyle głowy. Nagle poczułem też ból w okolicach oka, może nosa, nie wiem. Straciłem orientację. Światła były coraz bliżej. Może to światło w tunelu? Ale chyba powinno być jedno?
-O Boże, nic Ci nie jest? O matko! – czyiś przerażony i zaaferowany głos rozległ się stanowczo za głośno w mojej głowie.
Obraz był rozmyty nie mogłem skupić wzroku.
 - O mój Boże, musimy jechać do szpitala! Słyszysz mnie? Halo? –  jakiś łagodny dotyk na moim policzku.
-Halo! Mów do mnie! NIE, nie, nie, NIE MDLEJ, mów do mnie!

Ciemność.



_______________________________________

Hej kochane :3
TAK JESS, CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA TWOJĄ WIZYTĘ I TWÓJ WPIERDOL ZA TO CO ROBIE XD

jak wrażenia? co wgl u Was kochane?
cóż, jak dla mnie, mam aktualnie najlepszy/najgorszy dzień w moim życiu, mindfuck totalny.
Nie jadę na Eda.
No ale żyje, w dziwny sposob, ale funkcjonuję ;)

Pojawił się i Zac - CZYLI TO NIE BYŁA SPRZATACZKA ŻEBY JĄ WYWALIĆ LMAO XD
jak Wam się podoba jego postać? :3
No i co sie stało Luke`owi? Kto był w domu Caroline? 

I dedykacja dla moich kochanych istotek, które poprawiają mi humor, dzięki którym dzisiaj się uśmiecham co chwilę, dziękuję Wam z całego serducha za prezenty od Was, życzenia, słowa wsparcia i za to, że jesteście i jejku KOCHAM WAS MOCNO MOCNO MOCNO ♥
nie wiem co bym bez Was dzisiaj zrobiła, chyba bym tylko leżała i płakała






*TULI MOCNO MOCNO*


Miłego dnia kochane <3
awh niallable ♥



7 komentarzy:

  1. Po pierwsze: jeszcze raz Naj Naj Naj Najlepszego!!! :)
    Po drugie: Bardzo dziękuję za dedykację, ja też Cię kocham <3333
    Po trzecie: Zac, co ty tam robisz? To miała być sprzątaczka! :D
    Po czwarte: Luke, ja rozumiem, że może ciebie to nie bardzo interesuje, ale sam się tego podjąłeś, więc teraz nie marudź! :D
    Po piąte: Kto był w jej domu??? I co zrobił Luke'owi (bo zakładam, że to on albo ktoś z nim w zmowie)?????
    Po szóste: Znalazła go Caroline, prawda? To musi być prawda, nie ma innej możliwości, oni muszą się w końcu osobiście poznać!
    Po siódme: Tak mi przykro... Bardzo bym chciała, żebyś mogła pojechać... Ale uśmiechnij się. Ed na pewno wie, że fani to nie tylko ci, którzy pojawią się na koncercie. Kocha wszystkich, tych na miejscu i tych w domach, którzy nie mieli okazji przyjechać. A prawdziwy fan pozostanie fanem nawet wtedy, kiedy nie może zobaczyć swojego idola na żywo. Pamiętaj, bo i on o tym pamięta :)
    Hug za hug? Ode mnie ogromny szkoda tylko że wirtualny. Ale jakoś się zadowolę i tym ;)
    Duuuużo weny! Gorąco pozdrawiam! :**
    Ada :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przewspaniały rozdział ;)
    Kocham Cię mocno <3
    Karo

    OdpowiedzUsuń
  3. mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm Zac <333333 będzie ciekawie !!! Luke już się chyba szykuję żeby mu wpuścić wpierdol czyż nie?! :D
    Max lel kolo co ty kuźwa robisz? czemu jesteś taki opiekuńczy i zachłanny. wszystkiego nie można mieć od tak chyba że jesteś Lukiem Pieprzonym Seksem Hemmingsem helou?
    i przepraszam Cię siostro ale... kurwa coś Ty znowu dojebała no? jaki ból z tyłu głowy jaki ból koło oka jaki upadek na kolana jaka do chujca ciemność co?! idę na terapię po czymś takim no... życie Ci nie miłe? chcesz żebym umarła? ._. dzieny wielkie po prostu cudownie...
    czekam na wyjaśnienie tego nieporozumienia (w tej chwili) haha :D życzę dużo weny i lov yu <333
    ~@dont_you_say

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mogę:* tyle emocji w jednym rozdziale.
    Hah... osobą w ciemni okazał się chłopak, który chciał od Caroline zdjęć XD
    Przykro tylko, że coś się Lukowi stało,.. ale z dwojga złego to dobrze. Mam nadzieję, że osobą, która znalazła Luke jest Caroline. Proszę^^

    Przy okazji zapraszam do mnie na 8 rdz: http://magiatomojezycie.blogspot.com/
    Weeenyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. .............
    .............................
    ...............................
    POLCIJA DO MOJEJ MATKI: I TAK PO PROSTU UMARŁA?
    MAMA: TAK,CZYTAŁA JAKIEGOŚ BLOGA I NAGLE UPADŁA I JUŻ SIĘ NIE OBUDZIŁA




    JAK MÓJ DZIEŃ?
    A NO DOBRZE,DOBRZE NO NIE POWIEM ŻE ŹLE.
    LEŻĘ CHORA ROZCHUJA MI GARDŁO -LEL PODOBA MI SIĘ TO SŁOWO
    MAM GORĄCZKĘ
    ALE NA PRAWDĘ JEST OKAY
    NO BO ZAMIAST PIERDOLIĆ SIĘ W TEJ ULEWIE DO SZKOŁY I PISAĆ DIAGNOZĘ Z WOSU MOGĘ POSIEDZIEĆ Z CIEPŁĄ KAWKĄ I POCZYTAĆ MÓJ ULUBIONY FANFIC
    NO ICZYTAM GO I KURWA CO
    PODZIĘKOWANIA MIN FOR ME
    TERAZ TO JUŻ W OGÓLNE JESTEM SZCZĘŚLIWA!
    NO BO KOCHANIE TAK BARDZO CIĘ KOCHAM JEJU <333
    ŹLE MI,ŻE KOMENTUJĘ DOPIERO TERAZ :(((
    I KUWA ZGADUJĘ,ZE KARTKA DALJE NIE DOSZŁA? -,-"
    ALE CIESZE SIĘ ŻE TAK DŁUGO WTEDY GADAŁYŚMY PRZEZ TELEFON I WGL KOCHAM CIE I TĘSKNIE ZA TOBĄ :D
    EJ MOJA MAMA CHODZI PO DOMU I ŚPIEWA DONT STOP
    CZYTLI NIE TYLKO JA CZASEM LUBIĘ UDAWAĆ SOBIE ŻE JESTEM LUKEM HEMMINGSEM
    NO WIEC W TYM NIEBIAŃSKIM HUMORZE ZACZYNAM CZYTAĆ ROZDZIAŁ
    OK TO NIKT OD BRICKSA A CAROLINE DALEJ ŻYJE I MA SIE KURWA DOBRZE WIĘC JEST JAK NAJBARDZIEJ OKAY
    ZAC-EFRON
    HOLLADN-RODEN
    SORRY XD
    POSEYYYYYYYYYYYYYYYYYY
    EJ LUBIĘ MÓWIĆ JEGO NAZWISKO TAK FAJNIE BRZMI ;3
    SOŁ POSTAĆ ZACA
    WYDAJE SIĘ FAJNY I JUŻ WOLAŁABY ŻEBY ON BYŁ Z CAROLINE NIŻ MAX SORRYNOTSORRY
    ALE ZNAJĄC CIEBIE NIE BEZIE TAK FAJNIE I PEWNIE ON OKAŻĘ SIĘ ZŁY
    KURWA MOŻE TO KTOŚ OD BRICKSA
    KURWA
    JESTEM PEWNA ŻE ON BĘDZIE KIMŚ OD BRICKSA O,O
    I TO KURWA ON WŁAMAŁ SIE DO DOMU I TO KURWA ON COŚ ZROBIŁ HEMMINGSOWI
    ALE JESZCZE NIE
    JESZCZE BYŁO FAJNIE
    KAWA I TE SPRAWY
    KAWA JEST ZAWSZE DOBRA
    ZAWSZE
    SOŁ FLIRTY FLIRTAMI I KUWA PODOBAŁO MI SIĘ TO
    A POTEM TEKST HEMMO
    "Kurwa jak gorąco. Mogłem chociaż usiąść w środku.
    Siedziałem w kawiarni. Dwa stoliki ode mnie siedziała córka Johna z jakimś kolesiem. Cóż, jeśli naprawdę zerwała niedawno z tym tamtym, to szybko się zbiera.
    Chociaż sądząc bo ciągłym uśmiechu na ryju tego gościa jemu się to podobało.
    Jasne, flirtujcie sobie, może nawet jakiś szybki numerek, a ja tu się poprażę, no problem."
    I JEBŁAM XD
    ZACZĘŁAM SIE ŚMIAĆ JAK DEBIL XD
    LOL KOCHAM TU LUKEA BO ON JEST TAKI ZJARANY JAK JAAAAA :D
    KUWA NA SERIO JAK CZYTAM NIEKTÓRE JEGO TEKSTY TO WIDZĘ SIEBIE ODPOWIADAJĄCĄ NA WSZYTSKO SARKAZMEM WIECZNIE NIEZADOWOLONĄ I PESYMISTYCZNIE ANSTAWIONĄ DO ŚWIATA
    LUKE MARRY ME PLEASE
    NO I DALEJ JEST DOBRZE
    ONA JEDZIE DO CIOCI
    FAJNIE ŻE ROZMAWIAJĄ
    ŻE MAJĄ KONTAKTY-PRAWIE ZNIKOME ALE MAJĄ
    I TOI JEST TEN MAGICZNY MOMENT
    GDY WSZYTSKO SIĘ PIERDOLI
    LUCYNO KOCHANIE POZWÓL ŻE ZAPYTAM
    CZY CIEBIE JUŻ KURWA POPIERDOLIŁO?!

    OdpowiedzUsuń
  6. SPOKOJNIE JESS
    SPOKOJNIE
    KEEP CALM I TE SPRAWY
    NO WIĘC TAK
    LUKE BOHATER HEMMINGS
    LUKE BÓG SEKSU HEMMINGS
    JEDZIE DO DOMU CARO I KTOŚ GO KURWA POBIŁ
    NO WIĘC JEŚLI JEMU KURWA SIĘ COŚ STANIE
    TO JA CIE KURWA OSTRZEGAM
    SIE ZASTANÓW LEPIEJ 100000000000000 RAZY ZANIM NAPISZESZ KOLEJNY ROZDZIAŁ
    NO SRY LASIA ALE CZY CIEBIE POYEBAŁO?!
    TO DOPIERO POCZĄTEK JAK ZACZĄŁ JĄ ŚLEDZIĆ A JUŻ KUWA COŚ MU SIE STAŁO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    NO POJEBAŁO JĄ,POJEBAŁO
    BOŻE WYBACZ LUCYNIE BO NIE WIE CO CZYNI
    COŚ MYŚLĘ ŻE TĄ OSOBĄ CO DO NIEGO MÓWI JEST HAYLEY
    LUBIĘ JĄ UTOŻSAMIAM SIĘ Z NIĄ
    NIE TYLKO PRZEZ IRWINA
    ALE PRZEZ JEJ NIOGARNIĘTE HORMONY :D
    SOŁ TO JE MOJA FAV POSTAĆ DAMSKA <3333
    WIEM ŻE ONA TO WALNIĘTA CZĘŚĆ CIEBIE
    ALE BD SOBIE WMAWIAĆ ZE ONA TO JA LEL XD
    CZYTAM TO WYMAGAM KUWA
    NIE MDLEJ?!
    ON MDLEJE?>!
    LUCY CIEBIE POJEBAŁO CZY POJEBAŁO BO NIE WIEM?
    JEZU NIECH ON NIE MDLEJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    *JA PŁACZE,SMARKA,KICHA,PŁACZE ROZPACZLIWIE,KRZYCZY NIE MDLEJ,W TLE PIES SZCZEKA BO NIE WIE CO SIĘ DZIEJE*
    KURWA DOBRZE ZE JUTRO JEST ŚRODA BO CHYBA BYM UMARŁA
    LEL RAZ W TYGODNIU TO KURWA ZA MAŁO O,O
    SOŁ JESTEM CHORA
    ALE PIERDOLIC TO
    PAKUJĘ SIĘ
    ALBO NIE SRAĆ PAKOWANIE
    UBIERAM BUTY I W PIŻAMIE ZAPIERDALAM DO CIEBIE
    JUŻ ZNAM TWÓJ ADRES
    SOŁ
    OCZEKUJ MNIE
    LECĘ CI WPIERDOLIĆ'
    CZEMU MI TO ROBISZ?!?!?!?!?!?!?
    CZEMU?!?!?!?!!?!?
    TO DOPIERO 7!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    JEZUUUUUUUUUUUU
    I CANT
    ZARAZ SIĘ POPŁACZĘ O,O
    I HATE YOU
    BUT I STILL LOVE YOU
    KURWA NIE WIEM CO JESZCZE NAPISAĆ
    MAM DOŁA
    ZJEBAŁAŚ MI DZIEŃ OGAY DZIĘKI
    OGAY
    OGAY
    JA TO SOBIE ZAPAMIETAM KIEDY TESTAMENT PISAĆ BĘDĘ!
    ALBO ROZDZIAŁ NA TSD
    SRY LASIA MASZ PRZEJEBANE
    ANI DO MNIE NIE MÓW
    NIE PISZ
    USUŃ MNIE Z KONTAKTÓW
    PUKI TEGO NIE NAPRAWISZ NIE ISTNIEJESZ DLA MNIE
    NIE LICZ ŻE CI DZIŚ NA DOBRANOC BĘDĘ SOSÓW ŻYCZYĆ
    NIE MA BATA BAE
    MAM WYJEBKE
    IDĘ SPAĆ


    SOŁ POZOSTAJE MI TYLKO PRZEŻYĆ DZISIEJSZY DZIEŃ I MODLIĆ SIĘ ŻEBYŚ TO NAPRAWIŁA JUTRO
    SOŁ WENY
    BO DLAJE CIE KOCHAM ALE WIEDZ ŻE MI SMUTNO I TO BECOUSE OF YOU :CC
    POMYŚL JAK MOŻESZ MI TO WYNAGRODZIĆ





    *NP ASHTONEM*


    SMUTNA ALE DALEJ KOCHAJĄCA CIĘ JESS IRWIN ;**************




    -SORRY ŻE DWA KOMENTARZE ALE NIE ZMIEŚCIŁO SIĘ W JEDNYM O,O -

    OdpowiedzUsuń
  7. 44 yrs old Desktop Support Technician Garwood Ashburne, hailing from Rimouski enjoys watching movies like Aziz Ansari: Intimate Moments for a Sensual Evening and Painting. Took a trip to Lagoons of New Caledonia: Reef Diversity and Associated Ecosystems and drives a Ferrari F2004. zobacz tutaj

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly